Żyjmy szczęśliwie


Post miał dotyczyć zupełnie innego tematu, jednak ostatnie wydarzenia w życiu bliskiej mi osoby, które w pewien sposób mnie również dotyczyły, sprawiły, że napiszę o czymś całkowicie innym.


TOKSYCZNE ZWIĄZKI

   Każdy z nas (tak, faceci też) może zostać złapany w sidła, moim zdaniem, psychopaty. I większości ciężko jest się uwolnić. Niektórzy się boją, inni najzwyczajniej nie chcą. Chorobliwy zazdrośnik, alkoholik, hazardzista lub zwykły sadysta, każdy z nich ma zły wpływ. Przemoc fizyczna lub psychiczna... to zniszczy każdego. W większości przypadków po jakiejś akcji są obietnice, że to ostatni raz, że wszystko się zmieni, że będzie lepiej. Jeśli nie oni, sprawcy totalnego wyniszczenia, wmawia sobie to ofiara. Robi sobie nadzieję, a nadzieja umiera ostatnia.
  Niektórzy  potrafią się ogarnąć, pomyśleć w końcu o sobie, walczyć o swoje szczęście. Zostawić tą "miłość" i iść do przodu z podniesioną głową. Ale inni... Boże kochany! Daj im siłę i rozum! Niech walczą o siebie!
  Wiem, że to nie jest łatwe. Wiem, że serce pęka. Jednak trzeba sobie odpowiedzieć na jedno cholernie ważne pytanie. "Co mogę przy nim/niej osiągnąć?" Odpowiedź jest bardzo prosta : nic. Można jedynie zwiększyć swoją szansę na wakacje w szpitalu psychiatrycznym lub relaks na oddziale ratunkowym. 
  Kochani, żyjmy szczęśliwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz